Tym razem nie będę się za dużo rozpisywać, tylko przedstawię Wam filmiki i zdjęcia z małymi opisami do nich. Miasteczko turystyczne, bardzo malutkie przez pierwsze 3 dni nie widziałam żadnych turystów oprócz mnie i Andreasa( Szweda, z którym mieszkałam i poznałam się w Trivandrum. Jest tu na leczeniu pleców od 2,5 miesięcy) fajnie jest spotkać znajoma twarz, która jest biała i nie ma żadnych podtekstow. Jego potrzeba jest przerwanie odczucia samotności. Zaczęłam go rozumieć bo od początku pobytu w Indiach nie spotkałam nikogo oprócz lokalsow. Dlatego też przeniosłem się w bardziej turystyczne miejsce z myślą iż uda się nawiązać jakieś znajomości. Niestety sezon zacznie się mniej więcej za miesiąc. I w ten sposób jestem popularna biała mama z dzieckiem, sklepikarze stali się moimi codziennymi znajomymi bo tylko ja ich "odwiedzam" czytajcie chodzę przed sklepikami. Na szczęście po paru dniach widziałam jakieś blade twarze, martwilam się że tyle fajnych sklepikarze od tygodnia nie miało żadnego utargu, a ja zrobiłam się bardzo nie zakupowa i marny ze mnie mieli pożytek....uff idą zmiany. Prawda jest ze są nachalni, nawet na hasło " nie mam pieniędzy" słyszę, zapłacisz później 😀 Z Zoja wybraliśmy się na spacer po miasteczku. Najczęściej jednak czas spędzamy świętując radość połączona z wodą i słońcem . Wieczorami idziemy na lody, czasem wodę kokosowy... Dla Zoi indyjskie jedzenie jest za ostre ale czasem uda nam się skusić na restauracyjne rarytasy. Zaobserwowalam że nie ma co kupować z menu innych dan niż azjatyckie, gdyż innych nie umieją przygotowywać i są trudne do stawienia. Zoja napotyka na wielki zachwyt ze strony tutejszej ludności. Jest gwiazdą w świetle reflektorów, od młodych lat chcą jej robić zdjęcia, z nią mieć zdjęcia, łapią ja za włosy. Szczerze ma już tego dosyć. W odwecie warczy na ludzi, robi straszne miny próbując ich odstraszyć, a nawet dziś jednego hindusa, który nas obsługiwał kopnela w nogę... Jednego z pięknych i spokojnych dni jakie mamy tu postanowiliśmy wybrać się na plac zabaw. Wzięłys sławnego Tuk tuka ,aby zawiózł nas w wyznaczony, na mapie " play ground" - żebyście widzieli minę mojego dziecka na miejscu :)))) Jazda tuk tukiem Po prostu boisko...uśmiałam się, a że miałyśmy fajnego kierowcę bo zrobilyśmy sobie mały Tour krajoznawczy i pozwiedzałysmy fajne miejsca jak port, wioskę rybacka i wspięłysmy się na latarnie. Oto zdobycze z tej wyprawy Udaje się nam tu trafiać na zachody słońca, w weekendy na plaży są tu tłumy jak by to była największa atrakcja :-) A tak wygląda droga do naszego hostelu, który się nazywa Moon Valley Cottage I bardzo serdecznie go polecam. Jest czysty, nie drogi i bardzo bezpieczny. Lokalizacja świetna 2 min. do morza
|
AutorNapisz coś o sobie. Nie musi to być nic wymyślnego, tylko podstawowe informacje. Archiwa
Listopad 2018
Kategorie |